piątek, 22 listopada 2013

Rozdzial 2

-Leila - burklam - Leila Horan. - chłopak uśmiechnął się do mnie.
-Ja jestem Nathan. - oznajmił. - Nathan Sykes. - po raz kolejny zerknal na mnie tej nocy. - Wiec, skoro już się znamy, powiesz mi, co robiłaś sama o tej porze i dlaczego płakałaś?. - zapytał. Nie odpowiadałam. Nie chciałam, żeby wiedział. Nie ufałam mu. Postanowiłam po prostu milczeć. - Aha. Za wcześnie? - zapytał. Ja tylko pokiwałam głową . - Skoro nie chcesz powiedzieć, to nie mów. Ale, chociaż opowiedz coś o sobie.
-Moje życie jest do bani.- wzruszyłam ramionami. - Wszystko się pieprzy.
-Chętnie posłucham.- zaśmiał się  
-Nie wiem co ci powiedzieć. To wszystko jest nudne.- westchnęłam.
-Ile masz lat?
-17.- odparłam
-Masz rodzenstwo?
-Dwóch braci.
-Hmmm ... mieszkasz tutaj w Londynie?
-Nie, w Los Angeles.- wypaliłam, bez zastanowienia. Dopiero po 2 sekundach zdałam sobie z tego sprawę co powiedziałam i walnęłam się w czoło, robiąc tak zwanego ''Facepalma''. Spojrzałam na szatyna, zatkało go.
-To co ty robisz w Londynie?!-wykrzyknął z niedowierzaniem.
''A, nic takiego, tylko uciekłam od rodziców, żeby mieć piękne, nieposiniaczone ciało.'' - powiedziałam w myślach.
-A tak w ogóle, to gdzie jedziemy? - próbowałam zmienić temat.
-Do mnie. - powiedział .- Jeśli nie masz, gdzie pójść, to możesz zostać u mnie tak długo jak chcesz. - uśmiechnął się zachęcająco. - Co na to powiesz? - zapytał
-Sama nie wiem, co mam o tym myśleć. W ogóle się nie znamy. Skąd mam wiedzieć, czy według mnie masz dobre zamiary? - przygryzłam wargę. Chłopak przez chwile się nie odzywał. Pewnie zastanawiał się nad odpowiedzią.
- Dobra, wiem, ze się nie znamy. To chyba wyjaśnia, dlaczego nie możesz, bądź nie chcesz mi zaufać. Ale uwierz mi, nie jestem jakimś tam gwałcicielem na wolności . Wyglądasz na mila, sympatyczna dziewczynę. Na prawdę chce ci pomoc.- wyjasnil.
Nastąpiła cisza. Atmosfera nieco wzrosła. Nie powiem, krepowało mnie to.
Miałam okazje przyjrzeć się trochę Nathanowi. Tak wiec zrobiłam.
Nathan był szczupłym szatynem o niebiesko-zielonych tęczówkach. Strasznie podobały mi się jego rysy twarzy. Mówiąc, ze jest brzydki, skłamałabym. Byl przystojny i to jak.
''Na pewno ma dziewczynę.'' - pomyślałam i przygryzłam dolna wargę.
Chłopak zorientował się, ze mu się przyglądam i po raz kolejny się do mnie uśmiechnął. Uśmiech tez miał boski. Ogółem Nathan był strasznie seksowny.
Speszona opuściłam głowę, rumieniąc się.
-A interesujesz się czymś? - zapytał. - Bo ja akurat gram na pianinie. - powiedział.
Zastanowiłam się chwile i odpowiedziałam:
-Tak, gram w piłkę ręczna i na gitarze. - uśmiechnęłam się. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Fajnie nam się rozmawiało. Dogadywaliśmy się. W naszej rozmowie najbardziej podobało mi się to, jak Nathan się uśmiechał. Ten uśmiech.To mnie tak bardzo pociągało .... dobra Leila, ogarnij sie!
-Jesteśmy na miejscu. - poinformował mnie, po czym razem wyszliśmy z auta. Skromna, nie duza dwu-piętrowa willa, wzbudzała we mnie zainteresowanie, lecz nie dawałam to po sobie poznać.
Ruszyliśmy w kierunku domu pana Sykesa.
-Czuj się jak u siebie. - powiedział Nathan, gdy weszliśmy już do środka.-Chcesz się czegoś napić? - zapytał. - Kawy, herbaty?
-Herbatę, poproszę. - uśmiechnęłam się.
-Dobra, to idź poczekaj na mnie w salonie. - powiedział i pokazał mi drogę do salonu.Ruszyłam w stronę pokoju, a następnie usiadłam na kanapie.
Nie musiałam długo czekać na chłopaka, ponieważ zjawił się on po 3/5 minutach.Szatyn postawił na stole dwie szklanki, gorącej herbaty i usiadł obok mnie.Zapomniałam o jednej bardzo ważnej rzeczy i podwinęłam rękawy od bluzy, ponieważ zrobiło mi się gorąco.Jednak później tego pożałowałam.
-Mogę zadać ci jedno ważne pytanie, na które MUSISZ mi odpowiedzieć? - zapytał z troska.
-Jasne.- odparłam, biorąc łyk gorącej herbaty. Chłopak chwile milczał patrząc mi w oczy, ale po chwili się odezwał.
-Dlaczego się tniesz? - zapytał, nadal patrząc mi w oczy, a ja zestresowana natychmiast opuściłam rękawy w dol, chociaż, ze przez to pytanie zrobiło mi się jeszcze gorącej ...

_____________________

No czee ^.^
Oto i rozdział 2 ;)
Wiem, ze wy kochacie takie zakończenia, bueheheh :3
Tak, tak wiem, ze krotki i wgl, ale następny będzie dłuższy ;)
Mogę wyjawic tez, ze w następnym rozdziale pojawi sie Justin, hihi ^^
Jeśli chcecie, to ten trzeci rozdział, mogę dodać wcześniej niż w piątek,
 np w środę lub w czwartek ^^
Dobra, co ja moge jeszcze powiedzieć ... a raczej napisac?
Hmmm ...
Jesli macie do mnie jakies pytania czy coś, oto moj tt:
@luvmysykes 
No to do następnego :)


piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 1

Mam dość ! Nie wytrzymam już tego wszystkiego. To wszystko mnie przerasta. Postanowiłam, nie żałuję. Robię to dla swojego dobra, chociaż wiem, że są pewne osoby, które mi tego nie wybaczą. Kristian i Kevin - moi bracia. Strasznie się o mnie martwią . Mam nadzieję, że mnie zrozumieją. Otworzyłam okno i wyskoczyłam przez nie, lądując na trawie. Przeszłam przez bramę,  wychodząc poza teren mojego "byłego" domu. Ostatni raz na niego spojrzałam, a po policzku poleciała mi łza.
Nie żałuję - powtórzyłam, a następnie ruszyłam w stronę lotniska.
Szłam ciemną uliczką.  Zgubiłam się.  Nie wiedziałam dokąd idę,  po prostu szłam przed siebie. Było ciemno, a ja srałam ze strachu. W oczach miałam łzy, które następnie spływały mi po policzkach.  Padałam z nóg,  musiałam odpocząć.  Nie dawałam już rady. Na moje nieszczęście zaczęło jeszcze cholernie padać.  Przeklnęłam pod nosem i usiadłam na najbliższej ławce.  Głośno westchnęłam.  Nie wiedziałam dokąd pójść.  Tutaj w Londynie nie znam nikogo, oprócz mojego wujka i ciotkę, ale do nich nie pójdę.  Nie teraz. Przecież mogliby mnie tam znaleźć.  Nie wiedziałam,  gdzie przenocuję. Przecież ulicaza bardzo wygodna nie jest. Zaczęłam ryczeć. Ryczeć jak dziecko. Może powinnam zostać w domu? Może ucieczka to nie jest dobre rozwiązanie? Nagle pojechało jakieś auto, a z niego wysiadł jakiś chłopak.  Podbiegł do mnie.
- Co robisz tutaj sama o tej porze? Dlaczego płaczesz? - zapytał.  Wzruszyłam ramionami, wycierając jedną z łez. - Chodź,  zabiorę cię do siebie. - wyciągnąĺ rękę w moim kierunku, lecz zignorowałam to.-Słyszysz, chodź.- nalegał nieznajomy.
-Nie. - odpowiedziałam zachrypniętym głosem przez płacz. - Zostanę tutaj.
-Jak chcesz. - westchnął,  po czym odjechał. Może źle zrobiłam odrzucając jego pomoc? Może powinnam z nim pojechać? Ale ja go nie znam, więc mógłby to być jakiś gwałciciel? Może chciał mnie tylko wykorzystać? Sama nie wiem co man o tym myśleć. 
Jakieś 10 minut później znowu ktoś nadjechał.
-Nie zostawię cię tutaj kompletnie samej.Zaufaj mi, proszę i pojedż ze mną.  Przecież nie zrobię ci nic złego. - ten sam chłopak , wrócił po mnie.- Proszę,  zaufaj. - błagał
-Nie odpuścisz, nie? - zapytałam spoglądając na niego.
-Raczej nie - zaśmiał sie.- Uwierz mi, chcę ci tylko pomóc. - uśmiechnął się słodko. Otarłam łzy i powoli wstałam z ławki.
-Grzeczna dziewczynka. - powiedział.  "Nieznajomy" otworzył mi drzwi jak dżentelmen,  a następnie sam wsiadł do samochodu.Spojrzał na mnie, a następnie ruszył w nieznaną mi stronę. 
Przez chwilę jechaliśmy w ciszy.Chłopak co chwilę na mnie spoglądał,  co mnie trochę krępowało.
- Może powiesz jak masz na imię? - zapytał patrząc na drogę. Chwilę milczałam,  ale w końcu odpowiedziałam na zadane mi pytanie.
-Leila.
 __________

no hej.
i jest pierwszy rozdzial :)
to opowiadanie POSTARAM SIĘ doprowadzic do końca,
 a nawet zrobic 2 cześć :D 
proszę was, jeśli czytacie to komentujcie :c
to na serio daje mi motywacje do dalszego pisania :)
okay, to teraz cos o rozdziałach
beda sie one pojawiały co tydzień :P
no widzicie? nie ma tak dobrze ;)
co tydzien najwczesniej, bo inaczej bym się nie wyrobiła :c
 to chyba tyle.
widzimy się za tydzień :D