Mam dość ! Nie wytrzymam już tego wszystkiego. To wszystko mnie przerasta. Postanowiłam, nie żałuję. Robię to dla swojego dobra, chociaż wiem, że są pewne osoby, które mi tego nie wybaczą. Kristian i Kevin - moi bracia. Strasznie się o mnie martwią . Mam nadzieję, że mnie zrozumieją. Otworzyłam okno i wyskoczyłam przez nie, lądując na trawie. Przeszłam przez bramę, wychodząc poza teren mojego "byłego" domu. Ostatni raz na niego spojrzałam, a po policzku poleciała mi łza.
Nie żałuję - powtórzyłam, a następnie ruszyłam w stronę lotniska.
Nie żałuję - powtórzyłam, a następnie ruszyłam w stronę lotniska.
Szłam ciemną uliczką. Zgubiłam się. Nie wiedziałam dokąd idę, po prostu szłam przed siebie. Było ciemno, a ja srałam ze strachu. W oczach miałam łzy, które następnie spływały mi po policzkach. Padałam z nóg, musiałam odpocząć. Nie dawałam już rady. Na moje nieszczęście zaczęło jeszcze cholernie padać. Przeklnęłam pod nosem i usiadłam na najbliższej ławce. Głośno westchnęłam. Nie wiedziałam dokąd pójść. Tutaj w Londynie nie znam nikogo, oprócz mojego wujka i ciotkę, ale do nich nie pójdę. Nie teraz. Przecież mogliby mnie tam znaleźć. Nie wiedziałam, gdzie przenocuję. Przecież ulicaza bardzo wygodna nie jest. Zaczęłam ryczeć. Ryczeć jak dziecko. Może powinnam zostać w domu? Może ucieczka to nie jest dobre rozwiązanie? Nagle pojechało jakieś auto, a z niego wysiadł jakiś chłopak. Podbiegł do mnie.
- Co robisz tutaj sama o tej porze? Dlaczego płaczesz? - zapytał. Wzruszyłam ramionami, wycierając jedną z łez. - Chodź, zabiorę cię do siebie. - wyciągnąĺ rękę w moim kierunku, lecz zignorowałam to.-Słyszysz, chodź.- nalegał nieznajomy.
- Co robisz tutaj sama o tej porze? Dlaczego płaczesz? - zapytał. Wzruszyłam ramionami, wycierając jedną z łez. - Chodź, zabiorę cię do siebie. - wyciągnąĺ rękę w moim kierunku, lecz zignorowałam to.-Słyszysz, chodź.- nalegał nieznajomy.
-Nie. - odpowiedziałam zachrypniętym głosem przez płacz. - Zostanę tutaj.
-Jak chcesz. - westchnął, po czym odjechał. Może źle zrobiłam odrzucając jego pomoc? Może powinnam z nim pojechać? Ale ja go nie znam, więc mógłby to być jakiś gwałciciel? Może chciał mnie tylko wykorzystać? Sama nie wiem co man o tym myśleć.
Jakieś 10 minut później znowu ktoś nadjechał.
-Nie zostawię cię tutaj kompletnie samej.Zaufaj mi, proszę i pojedż ze mną. Przecież nie zrobię ci nic złego. - ten sam chłopak , wrócił po mnie.- Proszę, zaufaj. - błagał
-Nie odpuścisz, nie? - zapytałam spoglądając na niego.
-Raczej nie - zaśmiał sie.- Uwierz mi, chcę ci tylko pomóc. - uśmiechnął się słodko. Otarłam łzy i powoli wstałam z ławki.
-Grzeczna dziewczynka. - powiedział. "Nieznajomy" otworzył mi drzwi jak dżentelmen, a następnie sam wsiadł do samochodu.Spojrzał na mnie, a następnie ruszył w nieznaną mi stronę.
Przez chwilę jechaliśmy w ciszy.Chłopak co chwilę na mnie spoglądał, co mnie trochę krępowało.
- Może powiesz jak masz na imię? - zapytał patrząc na drogę. Chwilę milczałam, ale w końcu odpowiedziałam na zadane mi pytanie.
-Leila.
__________
no hej.
i jest pierwszy rozdzial :)
to opowiadanie POSTARAM SIĘ doprowadzic do końca,
a nawet zrobic 2 cześć :D
proszę was, jeśli czytacie to komentujcie :c
to na serio daje mi motywacje do dalszego pisania :)
okay, to teraz cos o rozdziałach
beda sie one pojawiały co tydzień :P
no widzicie? nie ma tak dobrze ;)
co tydzien najwczesniej, bo inaczej bym się nie wyrobiła :c
to chyba tyle.
widzimy się za tydzień :D
Tajemniczy nieznajomy oferuje pomoc zapłakanej dziewczynie i zabiera ją do siebie : ) Zapowiada się ciekawie. ^^ Czekam na ciąg dalszy, weny życzę *.*
OdpowiedzUsuń