Drzwi do pokoju otworzyły się.
-Cześć, przyszedłem sprawdzić czy śpi .. - urwał Nathan, gdy zobaczył, że jest coś ze mną nie tak. - Wszystko w porządku? - zapytał lekko spanikowany podchodząc do mnie
-Tak, tak .. już dobrze. - oznajmiłam powoli wstając. Gdy już wstałam z małą pomocą Nathana, poczułam kolejne ukucie w brzuchu. Jednak próbowałam nie poznać tego po sobie.
- Na pewno wszystko w porządku? - upewniał sie.
- Tak. - odparłam lekko zdenerwowana.
- Jesteś pewna? - dążył dalej. Głośno westchnęłam.
- Nathan, jest okej. - zniecierpliwiona, cicho oznajmiłam.
- Dobra .. pomyślałdm, że chcesz się umyć, więc przyniosłem ci czysty ręcznik. - uśmiechnął się delikatnie i podał mi żółty, czysty ręcznik.
- Dzięki. - odparłam. Ruszyłam w stronę łazienki, lecz chłopak zatrzymał mnie.
- Słuchaj .. jak się umyjesz i w ogóle, to zjedź na dół na śniadanie. Nie będziesz chodziła głodna ...
- Nie jestem głodna, serio .. nie mam ochoty - szepnęłam. Szatyn zrezygnowany, głośno westchnął.
- Ale i tak zejdź na dół. Jest u mnie przyjaciel i bardzo chce cię poznać. - uśmiechnął się. Odwzajemniłam to.
- Dobrze. - zgodziłam się i weszłam do łazienki.
Podeszłam do lustra i westchnęłam. Wyglądałam gorzej niż zwykle. Musiałam się jakoś postarać o dobry wygląd. Jednak nie było mi to dane, bo uciekając z domu nie pomyślałam, żeby wziąść jakiś plecak czy coś, gdzie mogłabym włożyć jakieś tusze do rzęs czy coś w tym stylu. Na serio jestem głupia ..
Zamyślona weszłam pod prysznic i rozkoszowałam się kroplami ciepłej wody spływającej po moim ciele. Tak szczerze to pod prysznicem zawsze mogłam sobie spokojnie pomyśleć o wszystkim. O wszystkich otaczających mnie problemach. Ogólnie różnych sprawach moich i moich przyaciół. A tak na serio to ja nie mam przyjaciół. Mam tylko jednego przyjaciela, za którego wskoczyłabym w ogień. Za niego bym życie oddała. On zawsze pomagał mi w trudnych chwilach. A przynajmniej się starał. Bronił mnie, kiedy miałam kłopoty. Nie krzyczał lecz tłumaczył jak małemu dziecku, kiedy zrobiłam coś bardzo złego. Chociaż dla niego byłam ważna. I to się dla mnie najbardziej liczyło. Jego braterska miłość do mnie. Traktował mnie jak młodszą siostrę, którą zawsze chciał mieć. On też dla mnie był na serio bardzo ważny .
Ostatni raz spojrzałam w lustro. Można było powiedzieć, że wyglądałam nieco lepiej niż rano. Ale nadal nie wyglądałam jak człowiek.
Ugh .. no nic, mówi się trudno. - pomyślałam, a następnie wychodząc z łazienki skierowałam sie w stronę kuchni, tak jak obiecałam. Nie chciałam tam iść. Pewnie zapytalibyście się dlaczego? Ponieważ nie znałam ani tego Nathana, ani tego jego przyjaciela. Nathana może trochę .. ale nadal kompletnie gówno o nim wiedziałam. Nie to, że niby się go boje czy coś. Po prostu nie mam do niego przekonania i tyle. Mimo, że mówił mi, że mi nic nie zrobił, ja nadal mu jakby to powiedzieć nie ufam.
Mimo tego z jaką niechęcią tam szłam, byłam ciekawa przyjaciela. Czy należy do chłopaków takich, którzy patrzą na cycki czy tyłek, prowadzą rozrywkowy tryb życia i ruchają wszystko co chodzi czy do takich spokojnych, miłych, chłopaszków. Szczerze mówiąc to wolałam, żeby się mną zbytnio nie zainteresował.
Gdy już weszłam do kuchni, spojrzałam nieznajomą mi sylwetkę, ktorą stała do mnie tyłem.
To pewnie ten przyjaciel Nathana. - pomyślałam.
- Już jestem. - odezwałan się lekko zawstydzona. Nathan wraz z chłopakiem mi kompletnie nieznajomym spojrzeli na mnie. Kiedy spojrzałam na chłopaka zauważyłam, że przemierza mnie wzrokiem od góry do dołu. Krępowało mnie to jak cholera, ale nie zwracałam na to zbytnio uwagi.
Chłopak miał piękne, orzechowe oczy i słodki uśmiech. Włosy miał postawione mniej wiecej tak jak Nathan, tylko że nieco jaśniejszy odcień. Twarz miał też inną. W ogóle był cały taki jakiś inny. Miał na sobie zwykły biały T-shirt, spodnie miał tak nisko, że prawie cały tyłek było mu widać i na nogach białe skejty z nike.
- Już myślałem, że nie przyjdziesz. - uśmiechnął się Nathan. Spojrzałam na niego pierwszy raz odkąd weszłam do kuchni. Posłałam mu mój uśmiech nr 5 .
- No widzisz ... jednak jestem. - powiedziałam nieśmiało. Nie wiem dlaczego, ale odkąd uciekłam z domu stałam się taka nieśmiałą, cichą, szarą myszką. To jest kompletne przeciwieństwo mnie! Ja zazwyczaj jestem ostrą, agresywną, zamkniętą w sobie babą i na pewno nie należę do cichych lasek. Dziwne .. to ta, jakby wina Nathana. Tak, najlepiej zrzucić winę na kogoś, yhym mądre. Ale lepiej, żebym już udawała tą szarą myszkę, żeby nie poznali jaka jestem na prawdę.
- Emm, cześć. Jestem Justin. - przywitał się chłopak i wyciągnął do mnie dłoń.
- Leila. - odparłam i uścisnęlam dłoń Justina. Chłopak następnie pocałował ją, a ja poczułam, że się rumienię. Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Ciesze sie, że nareszcie mogę cię poznać. - odparł chłopak. Po raz kolejny uśmiechnęłam się do szatynka z pięknymi oczami. Spodobał mi się. Wydawał się być miłym, sympatycznym człowiekiem. Chociaż co ja mogę o nim powiedzieć, skoro znam go ledwie dwie minuty.
- Siadaj, zjesz coś. - powiedział Nathan, robiąc dla mnie jajecznice. Z niechęcią usiadłam na wskazanym mi miejscu i odezwałam się.
- Nathan, ja nie jestem głodna. A tak poza tym nie lubię jajecznicy.
- Musisz coś zjeść. Jak nie jajecznice to zjesz coś innego. Co chcesz? - zapytał chłopak.
- Nie jestem głodna, ile razy mam mówić? - westchnęłam.
- Lubisz nutelle? - jak widać nie słuchał mnie. Dupek jeden ..
- Odchudzam się. - poinformowałam. Nathan wraz z Justinem zrobili wielkie oczy. Zapewne zdziwiłam ich. - Co w tym takiego dziwnego? - zapytałam.
- Boże, z czego ty się dziewczyno odchudzasz? - zapytał zdezorientowany.
- Przecież jesteś piękna. - poparł Justin.
- Nie kłamcie, prosze. - odparłam i spuściłam głowe na doł.
- Serio, my nie kłamiemy. Inne dziewczyny na bank zazdroszczą ci figury. - powiedział Justin
- Nie tylko figury. Urody również. - dodał Nathan. Podniosłam głowe na chwilę i spojrzałam na nich. Rzeczywiscie byli dosyć zaskoczeni tym, że się odchudzam. Nie rozumiem ich. Nikogo nie rozumiem. Każdy jak dowie się, że sie odchudzam to jest wielce zaskoczony. Przecież jestem gruba. Chcę o siebie zadbać i to jest chyba normalne, tak?
Dwie godziny później, gdy już Justin poszedł, postanowiłam pogadać z Nathanem.
- Nathan, możemy pogadać? - zapytałam wchodząc do salonu. Usiadłam obok niego i czekałam na odpowiedź.
- Hmm .. jasne. O co chodzi? Stało się coś? - zapytał chłopak. Zająkałam się.
- Nie .. znaczy tak. W sumie to nic poważnego .. ale może .. - z każdą sekundą stawałam się coraz bardziej poddenerwowana. Nie mogłam z siebie nic wydusić.
- Leila, spokojnie .. po kolei. O co chodzi? - uspokajał mnie szatyn. Bałam się jego reakcji. W końcu odważyłam się i wydusiłam to z siebie.
- Zawieź mnie na BackStreet 69 .. proszę ...
------------------------
I o to jest kolejny rozdział!
Wydaje mi się, że dłuższy od poprzedniego :)
Będę starała się pisać dłuższe rozdziały, ale pod warunkiem, że bedziecie pisac komentarze xd
Na prawde to daje mi dużą motywację i chęć pisania rozdziałów xd
Sama wymyśliłam nazwę i NUMER XD
69 i każdy wie o co chodzi xd
Nie będę was tu zanudzać moim pierdoleniem ...
Do następnego !
@uvmysykes <<<<< jakbyście chcieli się ze mną skontaktować macie mój twitter